Dziś najdłuższy i najtrudniejszy dzień wyprawy. Pobudka zgodnie z planem, gorzej z pogoda... pada... Ryzykuje i zamiast na dworze szykuje śniadanie w namiocie odsłaniając maksymalnie wentylacje i uważając by nie wywrócić palnika.
Wyruszam około 8.30, pamiątkowe zdjęcia okolic Inari i tankowanie. 9.11 wyruszam na południe w kierunku Sodankylä. Po przejechaniu około 100km na południe od jeziora przestaje padać, a słonce nieśmiało przebija się przez chmury. Temperatura w okolicach 15 stopni a wcale nie jest tak ciepło... Normalne ubranie motocyklowe, na to ocieplany kombinezon z goretexu i temperatura jest tak w sam raz. Droga na południe do Kemijärvi prowadzi przez malownicze i praktycznie bezludne tereny - tylko asfalt, wzgórza i las. W miasteczku tankuje, kupuje pieczywo i suche skarpetki na zmianę, ponieważ wszystkie pozostałe już przemoczyłem. Postanawiam tez zdjąć kombinezon co okazało się bardzo niemądrą decyzja. Przynajmniej ubrania trochę wyschną.
Mijam kolo podbiegunowe i zaczyna się zabawa z reniferami... O ile tez północy to w większości dzikie i płochliwe zwierzątka, to te na południu wcale nie maja zamiaru uciekać na widok samochodów czy motocykli. Najlepsze są dwa samce idące środkiem drogi i nie robiące sobie nic z przejeżdżających pojazdów. Udaje mi się wyciągnąć aparat i robić zdjęcia w jadąc obok jednego z nich. Po sporym kawałku wspólnej drogi postanawiają jednak dać za wygrana i wrócić na łono natury. Ostatnie z tych zwierząt spotykam około 40km za Kuusamo.
W międzyczasie mijam skocznie w Rukka, gdzie rozpoczyna się sezon skoków narciarskich, pamiątkowe zdjęcia i w dalsza drogę "Via Karelia". 30km przed Iisalmi moja uwagę przykuwa coś co nazwałbym muzeum strachów na wróble, a naprawdę jest rzeźba "Quiet people". W tych pięknych okolicznościach przyrody przyrządzam sobie posiłek i wyruszam w dalsza drogę. Dość ciekawe i znaczne są różnice w cenie paliwa - najdroższe w okolicach Inari kupowałem po 1.38, najtańszą po 1.24 w okolicy Suomussalmi. Skoki w granicach nawet 6-7 centów zdarzają się na przestrzeni nawet kilkudziesięciu kilometrów. Przed Kuopio trafiam na autostradę i mogę trochę przyspieszyć, a przejazd obwodnica robi duże wrażenie - podświetlone potężne sosny, rzeźby. Mijam miasto i zatrzymuje się na tankowanie, gorąca kawę i ładowanie telefonu. 12 stopni... zimno. Ruszam w dalsza drogę, wjeżdżam w leśne tereny okolic Jyväskylä, temperatura spada jeszcze bardziej, pojawiają się mgły. Nic to jeszcze tylko 100km.
Dojeżdżam przed pierwszą w nocy - zrobione 1998km w 57 godzin. Motocykl rozpakuję już rano.