Nawet da się dziś żyć po takiej trasie... Kurcze spać się chce niemiłosiernie, no ale trudno się mówi. W ramach zajęć kolejny artykuł do opracowania - tym razem tematem jest "Dostęp do internetu na terenach rolniczych w USA. Po zajęciach pora w końcu zabrać się za rozpakowanie motocykle i wysuszenie namiotu, obiadek i padam ze zmęczenia... Trochę ożywia mnie wieczorna sauna.
Kolejne dni zajęć i plan dnia dokładnie taki sam - Wstać o 9, posprzątać, wykapać się śniadanie i w drogę na uczelnie. Wieczorem czytanie artykułu i przygotowywanie się do prezentacji
Dzień przed prezentacją wiec siedzę z Klemensem w sali komputerowej i próbujemy coś ciekawego wymyślić. Jutro go nie będzie już wiec muszę samodzielnie przedstawić artykuł.
O 19 umawiam się z Mackiem, ze pomoże mi przy motocyklu - linka sprzęgła powoli odmawia współpracy i raczej marne szanse by na niej przyjechać do Polski. Kupuje w supermarkecie rowerowa i razem coś kombinujemy. Wydziałowy warsztat jest świetnie wyposażony wiec bez problemu dorabiam końcówkę linki - jeszcze tylko regulacja i gotowe.
Po naprawie wpadam jeszcze do supermarketu zrobić ostanie zakupy - likier z pomarańczowych malin (Lapponia Lakka), mięso z renifera i kilka butelek upcidera :) Jeszcze tylko pierwsza przymiarka do pakowania się i do spania