Deprecated function: Unparenthesized `a ? b : c ? d : e` is deprecated. Use either `(a ? b : c) ? d : e` or `a ? b : (c ? d : e)` in include_once() (line 1389 of /home/morowiec/public_html/morowiec7/web/includes/bootstrap.inc).
Witajcie na stronie mojej wyprawy do Finlandii - Tarnów -> Warszawa -> Krynica Morska -> Wilno -> Ryga -> Talin -> Helsinki -> Jyväskylä -> Inari. Postaram się tutaj na bieżąco wrzucać informacje i zdjęcia z wyprawy. Z tego miejsca chciałbym podziękować wszystkim którzy pomogli i pomagają w realizacji: rodzicom, dziadziowi, Marcie, rodzinie, przyjaciołom z pl.rec.motocykle (w szczególności Kocykowi za informacje), znajomym (szczególnie Alexowi i Witkowi za gościnę), władzom miasta Tarnowa, portalowi www.tarnow.pl, Tarnowskiej Konfederacji Motocyklistów "WATAHA" firmie Starbike (ul. Mariensztat 8, Warszawa) przedstawicielowi Hein-Gericke oraz wielu wielu innym życzliwym ludziom których nie jestem w stanie tu zmieścić.
Ostatni dzień przygotowań - czas zmienić łańcuch, zębatki, klocki hamulcowe. Zauważam, że jeden z tylnich amortyzatorów cieknie - nie dobrze... Na szczęście mam zapasowe uszczelniacze, a kolega przynosi specjalny olej do amortyzatorów. Dodatkowo drobne poprawki w bagażniku. Wieczorem mycie maszyny i pora spać.
Pobudka o 7.30. Najwyższy czas się pakować. Ubrania, namiot, śpiwór, jedzenie, kuchenka gazowa, menażka, różne drobiazgi - chyba jest wszystko Ufff... w końcu spakowany, teraz szybka kąpiel, tankowanie i pędem na rynek pożegnać miasto. 11.40 pora ruszać...
Mała korekta planów - dziś 1 sierpnia - 61 pierwsza rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego... Wszędzie widać flagi państwowe, znicze pala się już od poprzedniego wieczoru... Warszawa pamięta. Krotka wycieczka po miejscach związanych z tamtymi wydarzeniami... Godzina W... Miasto zamiera, staja autobusy, tramwaje, samochody... Minuta ciszy... Wieczorem krotka wycieczka po Warszawie i czas spać - jutro trzeba nadrobić ten dzień :-)
Rano pobudka, zimny prysznic, śniadanie, sprawdzenie czy wszystko spakowane. Dobra teraz czas pożegnać się ze znajomymi, potem odwiedziny sponsorów czyli Starbike (przedstawiciel Hein-Gericke) oraz Tomi-Moto. Z pierwszego wychodzę z letnia turystyczna kurtka, z drugiego z zestawem naprawczym do opon. Zakładam bagaże na moto, tankuje i o 14.30 kierunek Płońsk.
Ruch nawet niewielki, wiec szybko dojeżdżam do krajowej 10... tutaj już więcej samochodów i straszne koleiny. Chłopaki z radarem nawet nie namierzają tylko pokazują coby dołożyć do pieca ;-) To lubię :-)
Pobudka, poranna toaleta, solidne śniadanie na cały dzień (zupa zacierkowa :-) spakować się i jeszcze bez kufrów skoczyć nad morze. O 11.20 zakładam kufry i kierunek Litwa. Dziś zakręty idą mi o wiele lepiej i okołu 12 docieram do krajowej 7-ki.
Dziś odpoczynek od motocykla - czas zwiedzić to wspaniale miasto. Pierwsze wrażenie ze litewska stolica przypomina wieloma rozwiązaniami techniki urbanistycznej Wiedeń - przejścia dla pieszych, oznaczenia wolnych miejsc na parkingach i wiele innych... Na pewno bliżej temu miastu do stolic zachodniej Europy niż komunistycznego państwa z poprzedniej epoki. Szybko wrzucam fotki w kafejce na stronę i udaje się na spotkanie do polskiej szkoły gdzie zostawiam prezent związany z Tarnowem - album i obrazek tarnowskiego ratusza. Kolejnym punktem był cmentarz na Rosie i grób Serca Piłsudskiego.
Dzisiaj pogoda znacznie lepsza wiec celem była wileńska starówka. Po śniadaniu udajemy się na gorę 3 krzyży, które symbolizują niepodległość Litwy - póki stoją Litwini cieszą się wolnością, a każdy najeźdźca niszczy je w pierwszej kolejności. Następnym punktem wycieczki były ruiny zamku i wieża Giedymina, założyciela Wilna.
Po zrobieniu mnóstwa fotek udajemy się na plac przed Katedra, gdzie Litwini wyszli na ulice walczyli o oderwanie się od Związku Radzieckiego. Udając się do Ostrej Bramy odwiedziliśmy Uniwersytet Wileński.
Wieczorne polaków rozmowy skończyły się dość późno... Na Litwie zaciekawił mnie znak - biały trójkąt z czerwona obwódka i wielka kropa na środku... Alex nie wiedział co to jest ponieważ nie jeździ samochodem, wiec zapytałem jego kuzynki która niedawno zdała PJ... Nie wiem - to jak zdałaś? A co ma PJ do znaków...
Pierwszy dzień zajęć w szkole, rano pobudka, śniadanie, potem studiowanie mapy jak dojechać na zajęcia. Przed 9 melduje się pod gmachem, szybko znajduje sale i zaczyna się. Budynek Wydziału Fizyki ma zaledwie kilka lat, posiada świetnie wyposażone sale wykładowe, stołówkę i wiele udogodnień dla studentów. Wykład z "Nano Biointerfaces - Materials, Surface Science and Nanotechnology Perspectives" prowadzi prof. Bengt Kasemo ze Szwecji, w zupełnie inny sposób niż u nas - większy nacisk kładziony jest na zrozumienie tematyki. Pierwsze wykłady stanowią wprowadzenie do tematyki nano-nauki.
Dziś udaje mi się trochę skrócić drogę na uczelnie, dzięki czemu jestem trochę szybciej. Na zajęciach poznajemy metody eksperymentalne oraz biomembrany. Po zajęciach powrót do akademika. O 17.30 spotykamy się pod budynkiem o wdzięcznej nazwie "Agora" na wycieczkę autobusowa po mieście. Przesądzamy przez najważniejsze dzielnice Jyväskylä, podziwiamy budynki architekta Alvar´a Alto, przepiękne krajobrazy Finlandii. Na dłużej zatrzymujemy się pod skocznia narciarska i najwyższym punktem w okolicy z którego rozciąga się przepiękny widok.
Tradycyjnie rano pobudka, śniadanie i pędem do szkoły na zajęcia. W dzisiejszym dniu zaplanowane są wykłady o biosensorach, biochipach, biomateriałach i medycznych implantach. Po zajęciach posufrować trochę po sieci i na obiad.
Dziś ostatni dzień wykładów z Nanoscience. Chyba są to najlepsze wykłady z całej serii dotyczące zastosowań prowadzonych badan, jak rozmawiać z przedsiębiorcami i wdrażać w życie nowe technologie. Temat który jest traktowany po macoszemu w Polsce a bardzo ważny. Dzięki temu młodzi ludzie mogą poznać sens swojego trudu - ze nie jest to tylko sztuka dla sztuki, ale realne rzeczy które można wykorzystać. Choćby prosta aczkolwiek cenna uwaga - najpierw wysyłajcie zgłoszenie do urzędu patentowego, a dzień później artykuł do publikacji.
Pobudka o 8.30, szybkie śniadanko i kąpiel. O 9.45 zbiórka i odjazd sprzed osiedla studenckiego Kortepohja do oddalonego o około 80km Parku Narodowego Pyhä-Häkki.
Dzień bez zajęć, rano trochę nauki, porządki w pokoju potem biegiem na uczelnie posurfować trochę po sieci. Wracając do akademika mam okazje zobaczyć wspaniałą tęcze, a właściwie nie jedna tęcze a kilka jedna nad druga. Niestety na zdjęciach widać tylko podwójna. Wieczorem razem ze znajomymi z uczelni wybraliśmy się zobaczyć Jyväskyle nocą i na "happy hour" do "Sohwi". Przed akademikiem spotykamy doktorantkę z Rumuni, studiująca na Krecie i takim powiększonym gronem uderzamy na miasto. Najpierw nasz pub i ulubiony napój czyli Upcider (coś jak oranżada tylko odrobinę wzmocniona).
Niedziela okazała się być niebywałą okazją zobaczyć od podszewki nowoczesne laboratoria fizyki. Naszym przewodnikiem po wydziale jest Maciek, doktorant który studiuje tu już od 2 lat. Najpierw akcelerator cząstek - potężna hala wypełniona po brzegi aparatura pomiarowa. Kolejnym punktem było Nanocience - laboratoria w których badane i wytwarzane są nanostruktury. Największe wrażenie zrobił na nas Clean Room - czyli pomieszczenia w których musi być idealna czystość, nie wolno nic wnosić, przed wejściem należy przebrać się w specjalne niepylące ubrania.
Ponieważ te 3 dni wyglądały niemal identycznie opisze je za jednym zamachem. W tym tygodniu zajęcia z e-Biznes. Na szczęście zaczynają się dopiero o 11 wiec można trochę pospać. Na zaliczenie zajęć mamy przygotować prezentację na temat artykułu o zastosowaniu Webservices. Mój zespól jest dość ciekawy: Julia z Rosji, Mai z Chin, Clemens z Austrii i Antti z Finlandii. Razem jakoś udaje nam się dogadać i podzielić pracą. Wieczorami we wspólnym gronie wychodzimy do pubów.
Zapowiada się bardzo intensywny dzień. O 8.45 zbiórka pod uczelnia i jedziemy do firmy Metso Paper na prezentacje dotycząca zastosowania sieci w biznesie. Przedsiębiorstwo zajmuje się głownie produkcja papieru i urządzeń do jego wytwarzania na całym świecie. Wiadomo przestój dużej produkcyjnej firmy to ogromne straty, dlatego postanowiono produkować inteligentne maszyny. Szereg czujników podłączony jest do komputera który zbiera je i wysyła do centralnego serwera. Tam są one obrabiane, i jeżeli jest taka potrzeba klient informowany jest ze powinien sprawdzić dany element.
Rano zabieram się za pakowanie motocykla: namiot, śpiwór , karimata, kuchenka, jedzenie. Szybko pędzę na uczelnie - dziś prezentacja. Jako jedyna grupa mieścimy się w przygotowanym czasie i nie przynudzamy. W przerwie wpadam jeszcze do sali komputerowej sprawdzić maile i prognozy pogody. Wracam jeszcze do akademika po kilka drobiazgów i w drogę.
Wstaje o 8, szybki prysznic i posiłek. O 10 jestem już w Arktikum - Muzeum Laponii i terenów arktycznych. Oczarowuje mnie podejście Finów do muzealnictwa - napisów nie dotykać praktycznie nie ma za to jest mnóstwo prezentacji multimedialnych, elementów które można dotknąć, coś włączyć, usłyszeć śpiew ptaków, wycie wilków. Bardzo zaciekawiła mnie tablica z futrami rożnych zwierząt które można było dotknąć, pomyśleć o ich właścicielach i potem sprawdzić na zdjęciu czy się poprawnie rozpoznało.
Dziś najdłuższy i najtrudniejszy dzień wyprawy. Pobudka zgodnie z planem, gorzej z pogoda... pada... Ryzykuje i zamiast na dworze szykuje śniadanie w namiocie odsłaniając maksymalnie wentylacje i uważając by nie wywrócić palnika.
Nawet da się dziś żyć po takiej trasie... Kurcze spać się chce niemiłosiernie, no ale trudno się mówi. W ramach zajęć kolejny artykuł do opracowania - tym razem tematem jest "Dostęp do internetu na terenach rolniczych w USA. Po zajęciach pora w końcu zabrać się za rozpakowanie motocykle i wysuszenie namiotu, obiadek i padam ze zmęczenia... Trochę ożywia mnie wieczorna sauna.
Kolejne dni zajęć i plan dnia dokładnie taki sam - Wstać o 9, posprzątać, wykapać się śniadanie i w drogę na uczelnie. Wieczorem czytanie artykułu i przygotowywanie się do prezentacji
Przed południem biegiem na uczelnie - dziś prezentacje. Moja jest jako ostania wiec mam jeszcze trochę czasu na przemyślenie i przygotowanie się, na co skrzętnie przeznaczam przerwę w wykładach. Ufff... już po strachu wyszło całkiem niezłe. Teraz pędem do akademika coś zjeść, spakować jak najwięcej rzeczy i zacząć sprzątać. Wieczorem impreza pożegnalna - ehhh... wszystko co dobre kiedyś się kończy...
Ostanie porządki w pokoju, wrzucenie bagaży na motocykl, zdanie pokoju i można ruszać w drogę. Plan pierwszy dotrzeć do Helsinek, przedostać się za wodę, ujechać kawałek i przenocować. Dojeżdżam w okolicy godziny 15.30 do fińskiej stolicy i około 16 stoję w kolejce na prom. Kilka minut wcześniej i popłynął bym już o 16 - trudno.
Godzina 14 - powoli budzę się do życia bo ile można spać? Szkoda życia. Słoneczko mocno przygrzewa, okolica cieszy się kończącym się latem. Mama Olka pilnuje by na stole ciągle były różne pyszności, żal odmawiać. Spacer po polach i łąkach z dala od zgiełku i cywilizacji. W takich chwilach doskonale rozumie się przesłanie twórczości Kochanowskiego. Niestety godziny płyną nieubłaganie i czas spać - wyjazd bardzo wcześnie
Wstaje wcześnie rano, żeby uniknąć korków w Wilnie. Szybkie śniadanie, wbicie się w kombinezon i gotowość do jazdy. Żegnam się z mamą Alexa i z nim samym choć zobaczymy się już za klika dni na studiach. Mimo ciemności daję radę wyjechać na główna drogę kierunek Wilno. Znaki prowadzą peryferiami miasta, boję się czy trafię stacje benzynową bo ciągnę na rezerwie Tankowanie i kierunek granica. Już świta gdy dojeżdżam do szutrowego odcinka drogi, co pozwala mi pokonać go sprawnie i bez bólu (mam przecież praktykę z poprzedniej nocy). Granica to czysta formalność, ale gubię ciepła rękawiczkę...