Helsinki zimą? Czemu nie... Pomysł wyjazdu do Helsinek powstał podczas świętowania dnia niepodległości Finlandii na początku grudnia. Potem jakoś to ucichło... W okolicach Świąt Bożego Narodzenia znaleźliśmy promocję biletów - szybka decyzja jedziemy! Ostatecznie okazało się że tylko my dwoje. Termin odstani możliwy czyli 9-11 lutego.
Mroźne Helsinki
Piątkowy wieczór w Helsinkach
Piątek rano - mgła... nerwowe sprawdzenie odlotów z Okęcia - wszystko startuje. Umawiamy się koło 14 na przystanku przy Dworcu Centralnym, chwila zamieszania i jedziemy już w stronę lotniska. Odprawa, kontrole bagażu, i pędzimy na autobus. Niestety nie wszyscy dotarli na czas - startujemy z półgodzinnym opóźnieniem. Podczas kołowania instrukcja bezpieczeństwa, prośba o zapięcie pasów, wyłączenie urządzeń elektronicznych. Stoimy już, pilot rozgrzewa silniki, huk staje się coraz większy, hamulce zwolnione - ruszamy.
Senaatintori, Kiasma, Kansallismuseo, Kalio
Kolejny wspaniały dzień - temperatura tylko minus 16. Za to dość słonecznie. Leniwie wstajemy około 9, śniadanie, poranna toaleta i udajemy się na wycieczkę autobusem. Pamiątkowe zdjęcia na tle portu, telefony do rodziny, zakup pamiątek i odjeżdżamy.
Suomenlinna, lapońska restauracja i powrót do domu
Niedziela to dzień lenistwa, więc stajemy dopiero o 10. Śniadanie, poranna kawa i czas zbierać się do wyjścia. Lekka nerwówka przy pakowaniu, czy nie przekroczymy dopuszczalnej wagi bagażu - trochę zakupów zrobiliśmy.