Rano okazuje się że kilka metrów od nas leżą wielkie zwały śniegu - czad :-) Pakujemy się jemy śniadanko i ruszamy w kierunku Tatr. Mijamy Liptowski Mikulasz i odbijamy na górską drogę. W pewnym momencie życie staje nam przed oczami - zakręt zasypany kamykami... Jadę drugi, widzę jak Jarek ratuje się zjazdem na lewy pas... ja też prostuję maszynę i modlę się żeby nic nie jechało z naprzeciwka i chłopaki się wyrobili... Łukasz mija mnie z prawej... ufff udało się :-)
Widzimy coraz więcej zwalonych drzew przez wichurę w listopadzie zeszłego roku... Nie poznaje tej drogi a jechałem nią wiele razy... w Starym Smokowcu ostało się może 10% drzew... Asfalt też jakiś zryty... nie było tego.... Smutny widok...
Obiad w Starej Lubovnej i jedziemy katować zakręt 180 stopni. Kilka przejazdów, Łukasz prawie oponki pozamykał i spadamy do Polski. Jeszcze tylko zakupy na granicy. Pożegnanie w Wytrzyszcze i uciekamy przed deszczem, w Jurkowie Marcin odbija na Kraków a my na Tarnów. Przepakowanie u mnie w domu i Łukasz z Agnieszka wracają do Warszawy.
Dziś mogę już ocenić skutki wyjazdu - Marcin zamienił ściga na Afryke Twin, Jarek Goldwinga na Varadero, potem na Bmw1150GS a Łukasz zrezygnował w ogóle z turystyki na rzecz jazdy po torze... Ciekawe dlaczego takie zmiany...